(…) Józefie, synu Dawida (Anioł mówi bardzo uroczyście!) – nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki (według prawa Maryja już była jego Małżonką, byli już po ślubie), albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Nie chodzi więc o brak wierności, ale o głębszy plan, o ingerencję samego Boga. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus. To ty nadasz Mu imię, bo ty będziesz dla Niego ojcem, przynajmniej wobec prawa, wobec opinii ludzkiej, wobec zadań do spełnienia – wychowanie, opieka nad rodziną: nad Jezusem, nad Maryją. On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów – i dlatego będzie miał na imię Jezus: „Pan Bóg ratuje, zbawia”.
Ciekawy sposób, aby przekazać powołanie! Pan Bóg w ogóle nie pyta świętego Józefa, czy chce, czy jest gotowy, czy to przemyślał, czy się zgadza… Nie bój się – ty masz to robić. Dlaczego Pan Bóg mógł tak mocno włączyć świętego Józefa do realizacji swoich planów? Ponieważ święty Józef już wcześniej – nie wiemy, w jaki sposób i jakimi słowami, ale na pewno już wcześniej – oddał swoje życie w ręce Pana Boga. Podpisał czek in blanco: „Jestem gotowy na wszystko. Potrzebuję tylko dowiedzieć się, jaka jest Twoja wola, Twój plan”. Dlatego teraz Pan Bóg mógł tak bez wahania, bez dyskusji wziąć to, co już należało do Niego. Święty Józef już wcześniej był człowiekiem Boga, człowiekiem wiary i ofiary.
A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: Bóg z nami. Święty Mateusz jeszcze raz podkreśla, jak bardzo to wszystko, co się wydarzyło, zgadza się z tym, co w gruncie rzeczy wszyscy już wiedzieli dzięki prorokom.
I co było dalej? Zbudziwszy się ze snu, Józef… – nie zaczął zastanawiać się, nie zaczął dyskutować, nie chodził od poradni do poradni, by upewnić się, czy w ogóle jest zdrowy psychicznie i czy się nie pomylił. Nie! Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański. Wiedział w swoim sercu, jaka jest wola Boża i już nie tracił czasu na zastanawianie się. Skoro Pan Bóg tak chciał, to on tak uczynił: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Najważniejszą w życiu człowieka rzeczą jest odkryć, jaka jest wola Boża. Jeżeli to jest jasne, to nie ma co się jeszcze dużo zastanawiać. Trzeba wstać – i tak zrobić: zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański. W jego przypadku zadanie do spełnienia, jego powołanie polegało na tym, aby wziąć swoją Małżonkę do siebie i nie patrzeć na to, co się stało, nie wątpić, nie postępować ani według zwyczajów, ani nawet według własnego szlachetnego planu.
To jest Ewangelia na dzisiaj, czytana na całym świecie, aby przygotować nas na obchody Bożego Narodzenia. Chcemy na nowo uczyć się od świętego Józefa bycia szlachetnym, posłusznym, konsekwentnym. Amen.
o. W. Wermter, homilia 18.12.1998 r., Częstochowa