…chcę widzieć Maryję w tobie

 

 

 

Ten maryjny miesiąc to zaproszenie od Matki Bożej do odnowienia, do rozwoju i umocnienia naszej relacji z Nią. Tu znajdziesz trzy wskazówki:

1. “MAMO, TY MASZ WIĘKSZĄ RĘKĘ!” W licznych pieśniach i modlitwach słychać dziecięce wołanie o pomoc: “O Maryjo, pomóż!” Zwłaszcza w miejscach pielgrzymkowych niezliczone tablice wotywne i obrazki pokazują wdzięczne: Maryja pomogła! Ale dlaczego prosić Boga o pomoc przez Maryję? Czy Jezus nie jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi? Ludzie mają szczególne zaufanie do Maryi, ponieważ jest Ona “matczynym Obliczem Boga”. Dziecku łatwiej jest zwrócić się z małymi i dużymi zmartwieniami do matki niż do innych. To pierwotne ludzkie doświadczenie. W żaden sposób nie odbiera to niczego Ojcu w niebie (i ojcom na ziemi). Przeciwnie, Bóg dał nam wszystkim Matkę Jezusa, abyśmy mogli łatwiej wejść do Jego ojcowskiego Serca!

Wciąż pamiętam moją pierwszą pielgrzymkę do małego sanktuarium maryjnego w Bornhofen nad Renem. Miałem wtedy około 10 lat i moja rodzina mieszkała w małej wiosce w pobliżu Renu. Szczegółów z procesji, podróży łodzią i sklepów z pamiątkami… nie pamiętam. To, co mi pozostało, to pewne porównanie z kazania ojca franciszkanina. Opowiadał o chłopcu, który miał być przez króla bogato nagrodzony za szczególny, bohaterski czyn. Jako nagrodę mógł wyciągnąć z worka tyle kawałków złota, ile mógł chwycić w rękę. Wtedy ten mały mądrala zawołał do swojej mamy, która mu towarzyszyła: “Mamusiu, sięgnij ty, ty masz większą rękę!”. Ten przykład jest ważny dla nas wszystkich. Widzimy w Maryi najpierw naszą pomoc, która ma “większą rękę”, która ma większy wpływ i najlepsze “relacje w niebie”. Warto więc Ją poprosić o pomoc! Oczywiście, nie można pozwolić, aby nasza relacja do Maryi zatrzymała się na tym dziecięcym poziomie. Ale również ten pierwszy poziom jest ważny, ponieważ pozwala na przejście do drugiego i trzeciego. Wciąż na nowo trzeba przechodzić przez pierwszy stopień, jeśli się chce używać schodów między niebem a ziemią w obu kierunkach. Jeśli razem z Maryją chcemy odczuwać i pragniemy być coraz bardziej do Niej podobni, potrzebujemy Jej pomocy. A Maryja potrzebuje naszego pokornego zaufania, aby móc nas obdarować – co jest również dla Niej wielką radością.

2. “POKAŻ, ŻE JESTEŚ SYNEM!” Po tej raczej dziecięcej relacji z Matką Jezusa, zdobyłem później nową postawę, która bardziej odpowiada wiekowi młodzieńczemu. Chodzi o poczucie współodpowiedzialności, a przede wszystkim o gotowość zaangażowania się w intencje Maryi. Uświadomił mi to przykład z innego kazania. Chodziło o studenta, który prowadził bardzo beztroskie życie. Ale kiedy znów był w kłopotach, błagał Matkę Bożą, aby mu pomogła – i zawsze tak było! I po raz kolejny, nadszedł czas, kiedy stojąc przed obrazem słynącym łaskami zawołał: “Pokaż, że jesteś Matką…! I był bardziej niż zdumiony, gdy nagle usłyszał odpowiedź: “Pokaż, że jesteś synem!” Ten przykład pokazuje w bardzo prosty sposób, że nie możemy tylko błagać o pomoc i ratunek, o ulgę, zdrowie… Z każdą prośbą przyjmujemy na siebie też coś w rodzaju “długów”. Dziecko jeszcze może otrzymać wszystko jako czysty dar – życie, jedzenie, ubranie, troskę o zdrowie… Młody człowiek musi nauczyć się, że każde branie wiąże się również z pewną współ-odpowiedzialnością. Nie tylko młody człowiek potrzebuje pomocy od Maryi, ale Maryja – jak każda matka – również oczekuje pomocy od tych, którym już tak bardzo pomogła i pomaga. Nie chodzi tu o handel, ale o dobre, wręcz niezbędne wychowanie przez matkę. Wydaje mi się, że jest to drugi etap naszej relacji z Maryją: czas rozwoju i dojrzewania.

3. “BYĆ MARYJĄ”. Jesteśmy przyzwyczajeni do traktowania Maryi jako wzoru do naśladowania. Chodzi o naśladowanie Jej cnót. To przybliża nas do Niej jeszcze bardziej niż relacja matka-dziecko. Teraz chodzi o przyjaźń, a prawdziwi przyjaciele upodabniają się do siebie. Kto chce wejść w bardziej dojrzałą relację, a nawet relację przyjaźni z Maryją, to nie tylko wyprasza u Niej pomoc. Coraz bardziej troszczy się o to, co nosi w Sercu “Królowa Nieba i Ziemi”. I akurat przez to staje się do Niej coraz bardziej podobny. Uświadomiłem to sobie kiedyś poprzez duchowe doświadczenie Chiary Lubich. Opowiadała o tym, jak pewnego dnia, podczas adoracji przed tabernakulum, zapytała Jezusa, dlaczego nie wymyślił tabernakulum dla Maryi. Miała wtedy wrażenie, że Jezus jej odpowiada: “Bo chcę widzieć Maryję w tobie…”. Bóg chce rozpoznać Matkę wszystkich wierzących w nas. Możemy i powinniśmy być jak “żywe tabernakulum”, przez które Maryja będzie w pewien sposób uobecniona w dzisiejszym świecie. Szczególnie wyraźnie widać to w naszej modlitwie do Matki i Królowej Przenajdroższej Krwi:

“… Maryjo, nasza dobra Matko, pozwól nam na tej ziemi zająć Twoje miejsce, aby Jezus coraz bardziej żył w ludziach i aby Jego Królestwo się rozszerzało. Pomóż nam, abyśmy tak jak Ty dali swój wkład w odkupienie ludzi…”           

(na podstawie: o. Winfried Wermter, Aufhausener  Marienlob,  Regensburg-Aufhausen  2015)