Dzisiaj większość ludzi, nawet jeżeli ich wiara nie jest tak pewna, jasna, chodzi jednak na cmentarz. Czy w gruncie rzeczy nie zastają oni każdego grobu pustego? Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych? – Czy nie można powiedzieć tego przy każdym grobie, na każdym cmentarzu? Nie ma go tutaj! Owszem, szanujemy, traktujemy godnie także to, co zostaje w ziemi, ale wiemy, że to tylko „pamiątka”. To my potrzebujemy miejsca, gdzie możemy pójść z kwiatami, ale właściwie nie jest to tak ważne. Będziemy dalej chodzić na cmentarz – to jest tak dobre dla naszej ludzkiej natury i tak pomaga nam w modlitwie – ale rzeczywistość jest większa. Bliżej zmarłych jesteśmy podczas Eucharystii – i o tym chcemy sobie przypominać: tam, gdzie jest Jezus Zmartwychwstały, tam są też ci, którzy są nam bliscy, o których myślimy i modlimy się, którzy jeszcze potrzebują tej modlitwy i którym możemy pomagać. To wielki cud miłosierdzia Bożego: możemy mieć wpływ na to, co się dzieje po tamtej stronie rzeczywistości! To nasza godność, nasza wszechmoc, jaką mamy w jedności z Chrystusem. Nasza modlitwa sięga poza rzeczywistość ziemską. W porównaniu z tym sputnik albo rakiety w kierunku Saturna to nic! Nasza modlitwa sięga dalej i nie potrzebuje tylu tysięcy lat. Ale trzeba dobrze wypełnić tę „rakietę” takim niezwyczajnym paliwem, którym jest miłość. Nasza miłość musi się spalić, aby ta modlitwa dotarła, przebiła granice przestrzeni i czasu. Dlatego jeszcze raz zapraszam przede wszystkim do ogrzewania serc, aby nasza modlitwa i cały ten dzień miał swoje owoce w tamtej, pozagrobowej rzeczywistości.
Śmierć już nie żyje!
