Duchowa Rodzina – historia i duchowość

Wróćmy jeszcze raz do faktu, że natrafiamy tu na dwie różne grupy: w tym fragmencie mniej mówi się o apostołach – o nich znajdujemy więcej w innych rozdziałach. Natomiast o kobietach jest tutaj powiedziane nie tylko to, że zostały uzdrowione i uwolnione, ale także, że „usługiwały im ze swego mienia” (Łk 8, 3). Oczywiście grupa uczniów Jezusa potrzebowała wsparcia, sami nie mogli wówczas pracować i zarabiać. Czasami byli zapraszani na posiłek, ale bywały też sytuacje, kiedy byli naprawdę głodni i wyłuskiwali sobie trochę ziaren z dojrzewających na polach kłosów, aby zaspokoić największy głód. Nie żyli więc bogato i też nie każdego wieczoru byli gdzieś w gościnie. Dlatego było bardzo mile widziane, że grupa kobiet była gotowa wspierać uczniów Jezusa. On sam przyjmował to bardzo chętnie – podobnie jak gościnność Łazarza, Marty i Marii. Jezus sam pozwalał sobie pomagać i aż do dzisiaj jest to konieczne, aby przynajmniej w ten sposób dać swój wkład w rozwój misji Jezusa.
Ale to jeszcze nie wszystko w dzisiejszym czytaniu. Wiemy o wielkiej miłości i wdzięczności, z jaką towarzyszyła Jezusowi np. Maria Magdalena. Czyż nie było to dla Niego szczególną pomocą, jeszcze większą niż pomoc materialna? Przez swoją pełną miłości wdzięczność przyczyniła się do tego, że w tej wspólnocie uczniów składającej się z mężczyzn kobiet, powstała pewna atmosfera rodzinna, która była tak typowa dla wspólnoty zgromadzonej wokół Jezusa. Nie znamy wszystkich kobiet, które w ten sposób podążały za Jezusem. Na pewno nie wszystkie były tak znane jak Joanna i Zuzanna. Ale Ewangeliście nie chodziło o „listę członków”. Wymienia on tylko kilka bardziej znanych imion, ale zaraz dodaje: „i wiele innych”.
Zatem już w pierwszych czasach misji Jezusa do powstającego Kościoła należeli nie tylko mężczyźni, ale też kobiety, które weszły w szczególnie głęboką relację z Jezusem. I tak pozostało aż do dzisiaj. W tej tradycji znajdujemy najpierw stan wdów Kościoła pierwotnego, a potem różne formy życia zakonnego. To nie jest jakieś rozwiązanie awaryjne, ale coś istotnego w budowaniu Kościoła. Chodzi o to, aby wspierać Jezusa nie tylko materialnie, ale też przez atmosferę we wspólnocie kościelnej, przez macierzyńsko-siostrzaną relację do NIEGO, jak i do wszystkich ludzi.