Jak taśma ze świecami
Dosyć ma dzień swojej biedy. Jeżeli troszczę się za bardzo o to, co będzie na przykład podczas najbliższych wakacji albo w nowym roku szkolnym, to właśnie przez to przegapię szansę dnia dzisiejszego. Jeżeli natomiast żyję w pełni teraz i jeżeli teraz przyjmuję to, co jest tutaj piękne, przyjemne albo też niełatwe lub wymagające… – to jestem najlepiej przygotowany na to, co czeka jutro. Sztuka polega na tym, aby żyć obecną chwilą.
Ktoś zaproponował taki obraz życia chwilą obecną: możemy wyobrazić sobie, że nasze życie jest taśmą, na której są postawione świece, a nasze zadanie polega na tym, żeby zapalać te różne świece, każdą po kolei. Przez naszą miłość mamy „zapalić” ten obecny dzień, tę jedyną sytuację – dając uśmiech, radość, dając powagę, dobroć… – to, co jest akurat potrzebne. To znaczy „zapalić świecę” w każdej nowej sytuacji: raz przez milczenie, raz przez modlitwę, raz przez dobry dowcip, raz przez konkretną pracę albo gest życzliwości. Kochać, być dobrym – to znaczy zapalić swoją świecę.
Niestety, człowiek nie zawsze wypełnia swoje zadanie. Taśma posuwa się dalej i niektóre świece nie zostają zapalone, bo zapałki się złamały albo byłem nieuważny i w tym czasie myślałem o innych sprawach. Przybliża się już następna świeca, a ta poprzednia jeszcze nie jest zapalona! Dosyć ma dzień swojej biedy. Co się dzieje, jeżeli patrzę na to, że znowu kolejna świeca pozostała niezapalona, jeżeli zaczynam narzekać, lamentować, płakać i martwić się? Co się stanie, jeżeli za bardzo, zbytnio troszczę się o te świece, które już przeszły? Wtedy zamiast ratować sytuację w obecnej chwili, przegapiam kolejną świecę, i już druga przejdzie niezapalona. Broń Boże, nie róbmy tego błędu!
Można popełnić też jeszcze inny błąd: nie tylko patrzeć wstecz, na to, co się nie udało – można patrzeć też, ile świec jeszcze idzie i myśleć: takie duże, takie grube i takie niełatwe do zapalenia! To wszystko nie pomaga, bo wtedy znowu nie zapalisz tej świecy, która jest przed tobą.
Nie troszczcie się zbytnio – ani o to, co to było, ani o to, co będzie. To, co było, już przeszło, zostawmy to miłosierdziu Bożemu. Trzeba kierować „taśmę” do Serca Jezusa – tam jest miłosierdzie. Spokojnie, w obecnej chwili, teraz zapalić świecę! To jest sztuka życia chrześcijańskiego.
Dosyć ma dzień swojej biedy. To zadanie, które mam teraz – to mi wystarczy.
Teraz – teraz zapalam moją świeczkę i to jest największa szansa, aby rozwijać się w pełni. Człowiek, który tak żyje obecną chwilą, rozwija się najlepiej, bo jest w stałym kontakcie z Panem Bogiem i realizuje Jego plan. Nie musimy znać wszystkich detali – to wcale nie pomaga, jeżeli już naprzód wiem, że przybliża się świeczka trochę cieńsza albo grubsza, mniejsza albo większa. To wszystko nie jest teraz ważne. Jeżeli jednak po kolei zapalę wszystkie albo prawie wszystkie – jak piękne, jak „oświetlone” stanie się moje życie! I tego przecież chcemy: żyć prawdziwie, być w świetle i dawać dużo światła Panu Bogu i wszystkim ludziom. Nie troszczcie się zbytnio. (o. W. Wermter)