Współpraca mężczyzn i kobiet

Homilia, 18.09.2009, dzień skupienia, Waldmünchen (Niemcy)

Następnie Jezus wędrował przez miasta i wsie, nauczając i głosząc Ewangelię o królestwie Bożym. A było z Nim Dwunastu oraz kilka kobiet, które uwolnił od złych duchów i od słabości: Maria, zwana Magdaleną, którą opuściło siedem złych duchów; Joanna, żona Chuzy, zarządcy u Heroda; Zuzanna i wiele innych, które im usługiwały ze swego mienia (Łk 8, 1-3).

Z tego fragmentu Ewangelii św. Łukasza wynika bardzo jasno, że Jezus zgromadził wokół siebie nie tylko grupę mężczyzn; jest tutaj także obecna druga grupa, „kilka kobiet”, jak czytamy, „i wiele innych”. O tej grupie uczennic Jezusa jest najpierw powiedziane, że zostały uwolnione od złych duchów i od słabości.
Siostry Służebnice Przenajświętszej Krwi chętnie powołują się na ten fragment Ewangelii, aby bliżej przedstawić swoje powołanie. W każdym razie – jedno jest tu najważniejsze: Jezus przyjmował pomoc od wszystkich i chce to czynić także dzisiaj. Jakiekolwiek choroby – czy to natury cielesnej, psychicznej czy duchowej, nie są żadną przeszkodą, aby być uzdrowionym przez Jezusa i służyć Mu przy budowaniu Królestwa Bożego. To jest pocieszająca nowina: Jezus przyszedł nie tylko po to, aby uzdrawiać, ale także po to, aby pozwolić sobie pomóc. Dlatego też wrócił do nieba, abyśmy tym bardziej mogli Mu służyć. Dlaczego jednak sam nie prowadził dalej swojej misji? To byłoby przecież na pewno o wiele lepsze, o wiele pewniejsze! – Jezus nie boi się naszych błędów. On pragnie, abyśmy poprzez nasze słabości wzrastali i abyśmy razem z Nim budowali Królestwo Boże, by później też razem z NIM otrzymać za to nagrodę w chwale.
Wróćmy jeszcze raz do faktu, że natrafiamy tu na dwie różne grupy: w tym fragmencie mniej mówi się o apostołach – o nich znajdujemy więcej w innych rozdziałach. Natomiast o kobietach jest tutaj powiedziane nie tylko to, że zostały uzdrowione i uwolnione, ale także, że „usługiwały im ze swego mienia” (Łk 8, 3). Oczywiście grupa uczniów Jezusa potrzebowała wsparcia, sami nie mogli wówczas pracować i zarabiać. Czasami byli zapraszani na posiłek, ale bywały też sytuacje, kiedy byli naprawdę głodni i wyłuskiwali sobie trochę ziaren z dojrzewających na polach kłosów, aby zaspokoić największy głód. Nie żyli więc bogato i też nie każdego wieczoru byli gdzieś w gościnie. Dlatego było bardzo mile widziane, że grupa kobiet była gotowa wspierać uczniów Jezusa. On sam przyjmował to bardzo chętnie – podobnie jak gościnność Łazarza, Marty i Marii. Jezus sam pozwalał sobie pomagać i aż do dzisiaj jest to konieczne, aby przynajmniej w ten sposób dać swój wkład w rozwój misji Jezusa.
Ale to jeszcze nie wszystko w dzisiejszym czytaniu. Wiemy o wielkiej miłości i wdzięczności, z jaką towarzyszyła Jezusowi np. Maria Magdalena. Czyż nie było to dla Niego szczególną pomocą, jeszcze większą niż pomoc materialna? Przez swoją pełną miłości wdzięczność przyczyniła się do tego, że w tej wspólnocie uczniów składającej się z mężczyzn i kobiet, powstała pewna atmosfera rodzinna, która była tak typowa dla wspólnoty zgromadzonej wokół Jezusa. Nie znamy wszystkich kobiet, które w ten sposób podążały za Jezusem. Na pewno nie wszystkie były tak znane jak Joanna i Zuzanna. Ale Ewangeliście nie chodziło o „listę członków”. Wymienia on tylko kilka bardziej znanych imion, ale zaraz dodaje: „i wiele innych”.
Zatem już w pierwszych czasach misji Jezusa do powstającego Kościoła należeli nie tylko mężczyźni, ale też kobiety, które weszły w szczególnie głęboką relację z Jezusem. I tak pozostało aż do dzisiaj. W tej tradycji znajdujemy najpierw stan wdów Kościoła pierwotnego, a potem różne formy życia zakonnego. To nie jest jakieś rozwiązanie awaryjne, ale coś istotnego w budowaniu Kościoła. Chodzi o to, aby wspierać Jezusa nie tylko materialnie, ale też przez atmosferę we wspólnocie kościelnej, przez macierzyńsko-siostrzaną relację do NIEGO, jak i do wszystkich ludzi.
To pomaga nam lepiej zrozumieć nasze własne powołanie jako „Duchowej Rodziny Przenajświętszej Krwi”. W naszej wspólnocie współpracują przecież różne wspólnoty zakonne oraz wspólnota dla świeckich. Ma to być obrazem tej pierwotnej wspólnoty chrześcijańskiej, która towarzyszyła Jezusowi aż pod krzyż. Chociaż w tym fragmencie nie jest wymieniona Maryja – może akurat nie była obecna – to jednak z całą pewnością należała Ona do tej wspólnoty. Przede wszystkim w Wieczerniku widać, że przy całej swojej skromności miała decydującą rolę we wspólnocie uczniów. Kobieco-maryjny wymiar Królestwa Bożego jest znaczący, a nawet niezbędny. Był konieczny nie tylko po to, aby Syn Boży mógł stać się człowiekiem, ale pozostał ważny aż do dzisiaj, aby Kościół ciągle na nowo odnajdywał i rozwijał prawdziwego ducha rodzinnego.
W Kościele Chrystusa ważni są wszyscy ludzie, z różnymi zadaniami i charyzmatami. Decydujące jest, aby działać wspólnie we właściwy sposób – razem się modlić, razem budować, każdy ze swoimi darami. Cieszę się, że akurat dzisiaj mamy to czytanie, ponieważ temat współpracy mężczyzn i kobiet jest też bardzo ważny dla zrozumienia naszej Wspólnoty. Mówimy: „Duchowa Rodzina”, aby podkreślić to, co zewnętrzne, widoczne, wspólnotę różnych charyzmatów. Dodajemy: „Przenajświętszej Krwi”, aby podkreślić, gdzie jest źródło, z którego czerpiemy siłę do takiego życia i pracy. Tak przedstawia siebie nasza Wspólnota, która ciągle się dalej rozwija. Chcemy dziękować Panu Bogu za to, że możemy dalej żyć, działać i kochać w tradycji Ewangelii.