Starajcie się o większe dary!

Co najbardziej rzucało się w oczy, gdy ktoś po raz pierwszy spotykał grupę chrześcijan, którzy osobiście poznali Jezusa albo nawet żyli z Nim? Czego trzeba było się uczyć, aby wejść w grono tych, którzy dla tego Cieśli z Nazaretu zerwali z tradycją religijną rodziny i otoczenia, którzy przyjęli na siebie mnóstwo kłopotów od strony najbliższych, znajomych, przyjaciół…, a nieraz stracili wszystko, nawet życie? Co ciągnęło ich, co przekonywało, co dawało siły i wytrwałość?

Św. Paweł daje w 1 Liście do Koryntian odpowiedź na to pytanie. Mówiąc o różnych darach i charyzmatach znajdujących się pośród wierzących, przerywa swój temat, aby „śpiewać” Hymn miłości. Może tę pieśń już znali i śpiewali pierwsi chrześcijanie. Nieważne, kto jest prawdziwym jej autorem – w całości lub częściowo. Św. Paweł uznając różne charyzmaty wierzących, zachęca, by starać się o większe dary (1Kor 12, 31). Każdy talent, każda zdolność, każda łaska Boża jest drogocenna, a jednak istnieją różnice, istnieje jakaś skala i hierarchia wartości. Dlaczego nie używać swojego krótkiego życia maksymalnie?! Nie powinniśmy tracić czasu na to, co jest tylko dobre, jeżeli możemy zyskać i czynić, co jest lepsze.

Św. Paweł pisze (lub śpiewa!) o miłości chrześcijańskiej. On, który już zanim się nawrócił, był dobrym teologiem, wiernym ascetą i dzielnym misjonarzem, miał uczyć się przede wszystkim kochać, kiedy stał się uczniem Chrystusa, przyjacielem Tego, którego najpierw prześladował aż do krwi. W Hymnie o miłości można jeszcze wyczuć, jakie etapy nauki i ćwiczeń przeżył i przecierpiał sam św. Paweł, zanim mógł przekazać to doświadczenie innym: Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą… Miał odkryć, że wszystkie inne wartości religijne są mało lub nic nie warte bez tego podstawowego elementu Ewangelii: Gdybym mówił językami ludzi i aniołów…, gdybym miał też dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice…, gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. Nawet wyjątkowe dary, takie jak czynienie cudów, nie gwarantują, że to działanie buduje królestwo Boże: Gdybym… posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwą wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym.

Miłość rozumiana tak jak w Nowym Testamencie jest centralną wartością chrześcijaństwa, jest rozpoczęciem i celem życia duchowego, jest metodą i owocem ćwiczeń, początkiem i końcem wszystkiego, bo Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim (1J 4, 16). Chrześcijaństwo to nie jakiś system etyki lub filozofii, ale przede wszystkim styl życia na fundamencie wiary (jest „ortopraksją”, jako konsekwencja „ortodoksji” oraz „ortodoksją” jako owoc „ortopraksji”).

Zapraszam do tego, byśmy bardziej świadomie niż zwykle zaczęli żyć Hymnem miłości, przyjmując do serca zaproszenie św. Pawła: Starajcie się o większe dary. Powinniśmy sprawdzić, czy nie moglibyśmy lub czy nie powinniśmy czasami lepiej używać nasze talenty, nasz czas, prace zawodowe, znajomości itd. Może nie trzeba dużo zmieniać, a jednak wszystko uczynić inaczej przez to, że czynimy to samo w miłości Chrystusowej. Czy nasza praca, nasze rozmowy, nasza modlitwa, nasza pomoc nie przyjmują inne znaczenie i większą wartość, jeżeli to wszystko czynimy razem z Jezusem? Przez nadprzyrodzoną miłość, to znaczy przez miłość, która jest wyrazem wiary, wszystkie nasze sprawy, radości i cierpienia nabierają nowego znaczenia oraz wartości, która nie zginie. Przez miłość Chrystusa nasze życie już na tej ziemi przyjmuje wymiar wieczności. Dlatego nic nie jest małe, co jest zrobione z miłości.

O. Winfried Wermter